Po wielu perypetiach w ostatnich latach (m.in. po rozwiązaniu WKS GWARDIA WARSZAWA i założeniu nowego/starego klubu Towarzystwo Sportowe Gwardia Warszawa – musieliśmy zaczynać od początku wspinanie się w rozgrywkach) nasi dzielni zawodnicy awansowali do 1. ligi wojewódzkiej.
Oczywiście nie jest to ich ostatnie słowo ponieważ ich ambicje sięgają wyżej. Celują w EKSTRALIGĘ a potem? kto wie.
Ten awans nie przyszedł łatwo, mimo że wyniki sugerują co innego. Ogrom pracy, wyrzeczeń, godziny treningów przyniosły pożądany efekt. Rozwijamy się tak jak trzeba.
Jako drużyną stanowimy jeden organizm – nie ma wśród nas żadnych podziałów. Wszyscy są dla siebie kolegami, przyjaciółmi a niekiedy braćmi.
Wróćmy jednak do meczu.Skupimy się tylko na sportowym aspekcie i liczę na to, że nie będziemy musieli pisać sprostowania do wydarzeń z soboty.
Nasi podopieczni niestety nie do końca wyszli na mecz skoncentrowani i z myślami tylko o meczu. Gospodarze, szczególnie w pierwszej połowie, postawili nam bardzo trudne warunki – rozgrywali piłkę szybko, wygrywali większość pojedynków indywidualnych, byli zdecydowanie szybsi. Efektem czego był faul DZIKA na napastniku drużyny przeciwnej w polu karnym. DZIKU wślizgiem od przodu wyciął napastnika, który zmierzał do linii końcowej boiska, a wystarczyło tylko zamknąć mu możliwość dośrodkowania i nie dać się ograć do środka. Dziku podjął inną decyzję i rzut karny ewidentny.
No cóż, kiedy jak nie teraz popełniać błędy?! Rzut karny pewnie na bramkę wykorzystał zawodnik gospodarzy. A była to dopiero 8 minuta meczu.
Gospodarze rzucili się by iść za ciosem i „dobić” rywala, ale nasi po chwili otrząsnęli się z dominacji gospodarzy. W 16 minucie na 25 metrze faulowany był nas zawodnik.
Szybkie i przytomne wznowienie Kuby Staszewskiego do Piotra, który wychodzi sam na sam i pewnie pokonuje bramkarza gospodarzy. W pierwszej połowie niestety nasz zespół ponownie daje się zaskoczyć i gospodarze ponownie wychodzą na prowadzenie.
Tuż przed przerwą bardzo dobrym, prostopadłym podaniem popisuje się nasz środkowy pomocnik i wychodzącego sam na sam naszego zawodnika łapie w pół stoper gospodarzy i przewraca. Sytuacja z serii „sędzia może pokazać zarówno żółtą jak i czerwoną kartkę”.
Decyduje się na czerwoną. Od 39 minuty gramy z przewaga jednego zawodnika.
Piłkę ustawia około 30 metrów od bramki nasz EL CAPITANO i bardzo ładnym – nie mówiąc że fantastycznym – strzałem pokonuje bramkarza gospodarzy.
To była tzw. bramka do szatni.
W szatni pada dużo męskich słów na postawę drużyny w pierwszej połowie. Na drugą wychodzimy w pełni zmotywowani i chcemy dążyć do zwycięstwa w tym meczu.
W 47 minucie Daniel Michałowski fenomenalnie ogrywa dwóch przeciwników po lewej stronie boiska i dośrodkowuje do Łysego, który mimo złego przyjęcia, pokonuje bramkarza.
Prowadzimy 3-2
W 63 minucie w zamieszaniu podbramkowym, najlepiej odnajduje się Piotr, który płaskim strzałem zdobywa swoją drugą bramkę w tym meczu.
70′ rzut karny na bramkę zamienia bezbłędny nasz EL CAPITANO.
75′ kolejny rzut karny i kolejny pewny strzał Mikołaja Mazura.
77 ’ kolejną już – 4 bramkę w tym meczu zdobywa Mikołaj Mazur, tym razem po złym wybiciem bramkarza piłka ląduje pod nogą naszego kapitana, który płaskim strzałem umieszcza ją w bramce.
82′ Szewa popisuje się prostopadłym podaniem na wolne pole do Piotra, który tylko delikatnie muska piłkę i wpada ona obok bramkarza gospodarzy.